W Biuletynie Informacyjnym Miasta Jarosławia Nr 1-2 Styczeń/Luty 2005 zamieszczony jest artykuł pt. "Jarosław w okresie II wojny światowej" pod redakcją Pana Zbigniewa Zięby. Na wstępie tego artykułu jest informacja o rozstrzelaniu przez Niemców sześciu mieszkańców ukrywających się w schronie przeciwlotniczym na terenie miejskiej rzeźni nad Sanem. Ponieważ obecnie ja jestem jedynym żyjącym świadkiem tego wydarzenia, więc poczuwam się do obowiązku podania szczegółów tej zbrodni:
W czwartek tj. 7 września 1939 r. mój ojciec Stefan Stankiewicz pracując jako listonosz przebywał na ulicy Legionów. W tym czasie był nalot niemieckich samolotów i Ojciec wraz z innymi skrył się w budynku, (obecnie na tej działce jest wybudowany nowy, piętrowy budynek przedszkola). Na ten budynek spadła bomba, w wyniku czego został on w części zburzony, a Ojciec uratował się, lecz był ranny. Miał złamany obojczyk oraz bardzo silnie poobijaną głowę i ręce. W wyniku tego został przewieziony do Szpitala Miejskiego przy ul. 3-go Maja. W piątek z bratem Janem byliśmy u Ojca, który leżał pod drzewami, gdyż w budynku nie było miejsca. W tym czasie był nalot niemieckich samolotów, które pomimo widocznego z powietrza oznakowania, silnym ogniem z karabinów maszynowych ostrzeliwały ten teren. Z braku należytej opieki Ojciec w piątek późnym wieczorem przyszedł do domu. Już w sobotę od wczesnych godzin rannych ulicą z miasta w kierunku mostu i przez most na Sanie jechało furmankami, niekiedy samochodami, oraz szło mnóstwo ludzi, w tym nie zorganizowani w oddziały żołnierze. Tak było do późnych godzin wieczornych w sobotę, do czasu wysadzenia i podpalenia przez Oddział Wojska Polskiego mostu na Sanie, aby powstrzymać jednostki armii niemieckiej na linii Sanu. Był to most drewniany, wysoki o długich trzech przęsłach wspartych na kamiennych filarach. W obawie przed zbliżającą się armią niemiecką i skutkami działań wojennych na linii Sanu kilka rodzin z ul. Nad Sanem schroniło się do piwnic w piętrowym budynku murowanym na terenie rzeźni miejskiej (obecnie ten budynek ma Nr 49).
Byli tam z rodzinami: Koba Władysław zam. ul. Nad Sanem Nr 30 (obecnie budynek wyburzony), Jużyniec Jan zamieszkały ul. Nad Sanem Nr 18 (budynek spalony w 1939 roku), Stankiewicz Stefan zamieszkały ul. Nad Sanem Nr 41 (budynek istnieje), Antosiewicz Michał zamieszkały ul Zduńska Nr 2 (obecnie budynek wyburzony), Kuziak Piotr
zamieszkały ul. Nad Sanem Nr 31 (obecnie budynek wyburzony). W
niedzielę 10 września ok. południa, kilku żołnierzy niemieckich weszło
do budynku. Polecili wyjść wszystkim z piwnic na korytarz na parterze,
gdzie oddzielili mężczyzn od kobiet i dzieci. Następnie kobiety i
dzieci zaprowadzili z powrotem do piwnic, gdzie byli pilnowani.
Natomiast mężczyzn, do których dołączyli mego brata Jana lat 12, mnie
lat 11, oraz bratanka Koby lat około 15, wyprowadzili z terenu rzeźni
przez wyłamane ogrodzenie obok obecnego budynku Nr 39 przy ul. Nad
Sanem na wolny teren, gdzie obecnie jest budynek Nr 26/A. Tam bez
żadnego powodu i wyjaśnień wyżej wymienionych oraz bratanka Koby,
rozstrzelali używając pocisków rozrywających. Natomiast bratu i mnie
rozkazali, aby iść w kierunku miasta. Wszyscy zostali pochowani w
zbiorowej mogile na Starym Cmentarzu w Jarosławiu w kwaterze Nr 24, za
wyjątkiem Jana Jużyńca, który został pochowany na ówcześnie istniejącym
cmentarzu przy ul. Kraszewskiego (obecnie Park im. Baśki Puzon).
Uzupełnienie sporządził w dniu 23 III 2005 r. naoczny świadek Zdzisław Stankiewicz zam. przy ul. Nad Sanem w Jarosławiu