d) I jeszcze jeden moment, który dotyczy nas, Polaków. Jak
bardzo nas poróżniono, jak wiele jest podziałów między rodakami
- dobrze wiemy. Tymczasem Ojciec św. czyni ciągłe starania, by
nas jednoczyć. Począwszy od 1979 r. kiedy w okresie I papieskiej pielgrzymki, wpisani w szarzyznę marksistowskiego
determinizmu, nie byliśmy w stanie spokojnie patrzeć w
przyszłość. Tak było poprzez kolejne podróże apostoskie Ojca
św., na przykład w 1987 roku, kiedy dominowała w nas rezygnacja
oraz zewnętrzna i wewnętrzna emigracja. Aż do roku 1997, gdyśmy
trwali ufortyfikowani we wrogich obozach. Za każdym razem
papież pośrednio pokazywał nam fałsz ukryty w małostkowym
myśleniu. Za każdym razem potrafił pokazać, że każdy z nas może
być inny - naprawdę lepszy i że Polska może być inna - naprawdę
lepsza. Jednał nas za każdym razem z braćmi. Swoją posługą
pozwalał nam lepiej rozumieć samych siebie, Polaków, Ojczyznę i
Kościół. A już ostatnia ubiegłoroczna Jego pielgrzymka była
tak szczególna. Zobaczyliśmy, że można się różnić politycznie, a
nawet religijnie, ale żyć i jednoczyć się dla wspólnego dobra.
2. Człowiek uczący zaufania
Jan Paweł II swoje papieskie pielgrzymowanie interpretuje w
duchu głęboko teologicznym. Opiera je na tekście św. Pawła z
Listu do Rzymian: "Gorąco bowiem pragnę was zobaczyć,aby wam
użyczyć nieco daru duchowego dla waszego umocnienia, to jest
abyśmy się u was nawzajem pokrzepili wspólną wiarą - waszą i
moją " (1, 11 - 12). Wpierw jednak św. Piotr usłyszał polecenie
Chrystusa: "Ty ze swej strony utwierdzaj swoich braci" (Łk 22,
32). Wciela je w apostolską działalność Jan Paweł II.
Wiemy, że następca św. Piotra nie tylko utwierdza w wierze.
Przynosi z sobą szeroką gamę dóbr dla Kościołów lokalnych.
"Utwierdzaj Twoich braci" to tyle co przydawaj sił, przydawaj
mocy do wiary. Do wiary, która ma ścisły związek z życiem. Tak
jak ścisły związek wiary z życiem od strony wprost spektakularnej miały pielgrzymki do Nikaragui, na Filipiny, a
zwłaszcza na Kubę. Jest bowiem zrozumiałe, że podejmowanie owej
religijno - społecznej problematyki jest utwierdzaniem braci.
Krzywda i niesprawiedliwość społeczna, ucisk religijny czy
prześladowanie Kościoła mają organiczny związek ze sprawą
umacniania wiary w sensie walki o godność osoby i jej prawa.
"Utwierdzanie braci", choć skromne i pokorne, kryje w sobie
ogromną potęgę i moc. Ten Papież, kruchy i niosący na
zgarbionych barkach osiemdziesiąt lat, dziwnie ożywia się, gdy
wchodzi na drogi, na których trzeba utwierdzać braci. Widzi
bowiem tak wiele potrzeb ludzkości w zakresie światopoglądowym, społecznym i etycznym.
I jeszcze jedno. Utwierdzając i pokrzepiając się wspólną wiarą,
użycza swego duchowego daru. Pragnie przekazywać ową Bożą iskrę,
o której wspomniałem na początku. Przede wszystkim jednak ciągle w tym kontekście powtarza: "Nie lękajcie się!" Od mowy
inaugurującej swój pontyfikat, po ostatnie dni. Te słowa
naprawdę krzepią. Za nimi bowiem kryje się wielka prawda o Bogu
i o nas samych. Oto jak sam Papież wyjaśnia te słowa: "Wezwanie
'Nie lękajcie się' musimy odczytywać w bardzo szerokim wymiarze
do wszystkich ludzi, wezwanie do przezwyciężania lęku w
globalnej sytuacji współczesnego świata... Nie lękajcie się
tego, coście sami stworzyli..., tych wszystkich wytworów,
które coraz bardziej stają się dla człowieka zagrożeniem! Nie
lękajcie się wreszcie siebie samych!". ".... Nie lękajcie
się; bo Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego
dał". Kontynuuje Papież dalej: "Słowa Chrystusa
zmartwychwstałego: Nie lękajcie się! są nam potrzebne pod koniec
drugiego milenium, może bardziej niż kiedykolwiek. Są potrzebne
człowiekowi, który również i po upadku komunizmu nie przestał
się lękać i ma do tego liczne powody... Są potrzebne ludziom i
narodom całego świata. Trzeba, aby wracała do ich świadomości
ta pewność, że istnieje Ktoś, kto ma klucze śmierci i odchłani
(por. Ap 1, 18)... On jeden ma pełne pokrycie dla słów "Nie
lękajcie się" (Przekroczyć ..., s. 162).
Szanowni Państwo !
Gratulując Pomysłodawcom i Radzie Miasta dzisiejszej
uroczystości, powiedzmy na koniec: Wielkie to wyróżnienie dla
miasta i jego mieszkańców mieć tak wyjątkowego Honorowego
Obywatela. Bywał tu, jako arcybiskup, oficjalnym gościem
dwukrotnie podczas podniosłych religijnych uroczystości (w
latach 60-tych i 70-tych). Miejmy nadzieję, że wyniósł stąd
miłe wspomnienie. A co pomyślałby o nas dzisiaj? Ufam, że
widziałby miasto i jego obywateli od tej dobrej strony. Trzeba
nam jednak wiedzieć, że "noblesse oblige" (szlachectwo
zobowiązuje). Skoro uznajemy nieocenione zasługi Jego
Świątobliwości dla świata, Polski, narodu, a więc i dla nas -
Jarosławian - poczujmy się z Nim bardziej związani! Oby to było
- za Jego wzorem - dążenie do jedności. Patrzmy na to co nas
łączy, nie dzieli. Tam gdzie są podziały - wkrada się zło. A
gdzie zło - tam nie ma Boga. I nie lękajmy się, mimo zagrożeń i
wielorakich problemów, jakie ma nasze miasto. Jan Paweł II uczy
nas zaufania do Boga. "O Panie, co losy ludzkości dzierżysz w
dłoni Swej".... Ludzie zawodzą, Bóg - nie.
Co by nam dziś powiedział Jan Paweł II jako Honorowy Obywatel
Jarosławia? Nie wiemy ... Ale zawsze ma prawo do nas zwrócić się
z przypomnieniem prośby z Rzymu, gdzie inaugurował swój
pontyfikat: "Nie zastawiajcie mnie samego. Bądźcie ze mną na
Jasnej Górze i wszędzie" (więc i w Jarosławiu). Dla nas oznacza
to: Dzielcie na swój mały sposób moje wielkie zadania i trud
mojego posłannictwa.