Strona główna » Nasze wydawnictwa » kwiecień - wydanie specjalne, nr 150 (4) / 2005 » Sesja Rady Miasta
Bądź na bieżąco z informacjami z Jarosławia, zostaw nam swój e-mail:

Nasze wydawnictwa

kwiecień - wydanie specjalne, nr 150 (4) / 2005

Uroczysta Sesja Rady Miasta (7.04.2005)
Przewodniczący Rady Miasta Jarosławia Marian Janusz odczytuje mowę pożegnalną. | Fot. Krzysztof Peszko
Przewodniczący Rady Miasta Jarosławia Marian Janusz odczytuje mowę pożegnalną.
Fot. Krzysztof Peszko
Archiprezbiter Ks. Prałat Andrzej Surowiec wygłasza homilię. | Fot. Krzysztof Peszko
Archiprezbiter Ks. Prałat Andrzej Surowiec wygłasza homilię.
Fot. Krzysztof Peszko

Przed Mszą św. pożegnalną, w Urzędzie Miasta miała miejsce uroczysta Sesja Rady Miasta poświęcona uczczeniu pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II - Honorowego Obywatela Miasta Jarosławia. Poniżej przytaczamy Państwu tekst przemówienia pożegnalnego wygłoszonego podczas obrad przez Przewodniczącego Rady Miasta Mariana Janusza oraz tekst podjętej uchwały.

 

Ojcze Święty !


My, Radni Miasta Jarosławia razem z naszym Archiprezbiterem Ks. Prałatem Andrzejem, Starostami i Radnymi Powiatu oraz Burmistrzami, Wójtami i Radnymi Miast i Gmin Ziemi Jarosławskiej, stajemy przed Twym Obliczem, by na uroczystej Sesji Rady Miasta oddać Ci należną cześć.


Odszedłeś do Domu Ojca "w ostatnią przejrzystość i światło". Taka jest wola Boga, więc nie buntujemy się, nie rozpaczamy, nie lękamy się.


Dziękujemy, że była nam dana łaska ogromna, przez długie lata otrzymywać od Ciebie "Namiestnika Najwyższego" tak wiele, i tak niezasłużenie.
I nie przestaniemy dziękować Wszechmogącemu Bogu, za to że Byłeś z nami, że wytrwale i cierpliwie zabiegałeś abyśmy byli chociaż trochę lepsi.
Teraz jest czas płaczu, ale też czas spełniania obowiązku, który na nas nałożyłeś: obowiązku dorośnięcia do zadań przed nami stojących.


Bacz z góry byśmy zanadto nie błądzili.

- Nie lękajcie się czynić dobrze, choć inni mogą to wyśmiewać,
- Nie lękajcie się mówić prawdy, choć może to narazić was na utratę popularności,
- Nie lękajcie się kochać innych, choć może wydawać się, że na to nie zasługują,

- Nie lękajcie się uczciwie pracować, choć wielu może wam mówić, że nie warto,
- Nie lękajcie się przyznawać do błędów, choć może to wyglądać na słabość,
- Nie lękajcie się swego człowieczeństwa, lecz miejcie odwagę je udoskonalać.


Tego między innymi podczas swego
pontyfikatu uczył nas Jan Paweł II.



Pozostawił nam siebie, w swym nauczaniu w swych encyklikach, listach pasterskich, homiliach oraz w swej twórczości literackiej.
Od nas tylko zależy, czy On żyć będzie nadal w nas.
Jeśli potrafimy zrozumieć Jego naukę, to pozostanie z nami na zawsze.


Pozostanie z nami na zawsze, gdyż będzie źródłem i drogowskazem jak żyć...


Kazanie Ks. Prałata Andrzeja Surowca Archiprezbitera Jarosławskiego wygłoszone na uroczystej Mszy św. pod przewodnictwem J. E. Ks. Bpa Adama Szala w dniu 7 IV 2005 r. o godz. 16.00 na Rynku w Jarosławiu. Było to pożegnanie Ziemi Jarosławskiej z Ojcem Świętym Janem Pawłem II.

Ekscelencjo Księże Biskupie
Czcigodni Bracia Kapłani
Drodzy w Chrystusie Panu !



Jeszcze dwa tygodnie temu Polska i świat wyglądały zupełnie inaczej. Zmęczeni i zniechęceni patrzyliśmy na negatywne przemiany w Europie i Polsce, mocno zaniepokojeni zliczaliśmy kolejne przejawy agresji i terroryzmu w świecie. Jakoś trudno było dostrzec przesłanki na lepszą przyszłość.

Tymczasem w ostatnich dniach świat jakby zatrzymał się w ruchu. Zaczęły dziać się rzeczy dziwne, ale fascynujące pozytywnie. Wraz ze śmiercią Ojca Świętego Jana Pawła II został nagle wyzwolony ogromny potencjał dobra - i to na wszystkich szerokościach geograficznych. Gdyby nie nasza ostrożność i niepewność, czy przemiany będą trwałe, to moglibyśmy powiedzieć, że po raz wtóry tym razem i na naszych oczach realizuje się przepowiednia proroka Izajasza, który pisał, że "wilk zamieszka z barankiem..., zła czynić nie będą, ani działać na zgubę..., bo kraj napełni się znajomością Pana..." /Iz 11. 6.9/. Fakty zdają się to potwierdzać. Czyż nie jest zadziwiające, że hołd zmarłemu papieżowi oddają niemalże wszyscy przywódcy tego świata? Czyż nie jest wymownym znakiem czasu, że głęboko poruszeni, niekiedy ze łzami w oczach - w intencji Ojca Świętego modlą się zarówno miliony katolików, jak i żydzi, muzułmanie i protestanci, którzy widzą w naszym Rodaku papieża pojednania ponad podziałami ras, narodów, kultur i wiar religijnych.

Wprost szokujące są też spektakularne pojednania zwaśnionych kibiców na polskich stadionach, którzy porzucając wieloletnią agresję, zaczynają przemawiać innym - przyjaznym językiem. A kiedy dodamy do tego osobiste nawrócenia, spowiedzi, przepełnione kościoły i wielomilionowe tłumy zmierzające na pogrzeb do Rzymu, to niemalże spontanicznie wyrywają się z naszych ust słowa telewidza: "coś się z nami dzieje".

My, ludzie wierzący możemy powiedzieć więcej: są to największe rekolekcje Jana Pawła II. Jest to szczególny czas działania Ducha św., którego tchnienie jest o wiele większe niż wtedy, gdy Ojciec Święty prosił o odnowę oblicza tej ziemi.

Jednego dnia spikerka telewizyjna mówiła, abyśmy trzymali kciuki za papieża, drugiego dnia zachęcała do modlitwy, a trzeciego dnia nie bała się już całkowicie otworzyć i mówić o swoich pięknych i wzruszających przeżyciach religijnych.

"To niesamowite - mówi inny redaktor - jak dramat dziejący się w Pałacu Apostolskim przywracał prawdziwe proporcje tego, co ważne i mniej ważne w ludzkim życiu i wypierał zgiełk globalnej wioski.

W czasie najlepszej oglądalności pokazywano odmawiających różaniec. Ludzie myśleli i mówili o eschatologii". Odpowiedź na ten fenomen daje znany papieski biograf George Weigel, który po śmierci Jana Pawła II. powiedział, że "był On największym świadkiem chrześcijaństwa w XX wieku". I dodaje: "Papież z Polski złożył swym życiem niesłychanie autentyczne świadectwo prawdzie o Jezusie Chrystusie żywym i działającym w tym pokoleniu. Jan Paweł II nazwany atletą Ducha wypełnił misję złożoną w Nim przez Zmartwychwstałego w posób niemalże doskonały..." Ktoś inny zauważa, że "Pontyfikat Karola Wojtyły był wieczną rozmową.

Papież zadawał proste pytania, na które ludzie starali się odpowiedzieć. Nie trzeba było być wierzącym, by uczestniczyć w tej rozmowie. Odpowiadało się jemu, ale i sobie - może przede wszystkim sobie - w azylu własnego sumienia, w kręgu zaufanych przyjaciół. Kim jestem? Jaki jest sens naszego życia? Co to znaczy Ojczyzna? Jakie są nasze prawa i powinności? Co wynika z naszej historii? Co mogę zrobić dla innych? Jaki sens ma dla mnie ludzka solidarność? Taką rozmowę Jan Paweł II prowadził z całym światem, z wielkimi, a może jeszcze bardziej z maluczkimi i za to świat Go pokochał".

Ja myślę, że odpowiedź na ten fenomen jest dużo bardziej prosta. Jeden z przemyskich księży zwykł często mówić do młodzieży: "zobaczcie jak piękna jest twarz Ojca Świętego. Może zniszczona nieco przez choroby, ból, cierpienie. Ale ciągle jest piękna, bo zapisana miłością!".

Kochani - jednym słowem - to był papież wielkiej miłości Boga i bliźniego, który niejednokrotnie zwracał nam uwagę, że "aby dostrzec obok siebie brata, trzeba spojrzenia miłości". I to potwierdzał czynem. Bowiem nie tylko uczył jak żyć, ale żył tak jak nauczał. Dlatego Ojciec Święty w tym głębszym widzeniu świata tak łatwo potrafił wyzwalać w ludziach ogromne pokłady dobra.

Rozmawiając na dzień przed śmiercią Ojca Świętego z pewnym politykiem, byłem świadkiem jego tzw. "świętego" wzburzenia. Niemalże wykrzyczał, że komuś coś wyjaśni, aż mu pójdzie w pięty, innemu nie przebaczy aż do śmierci, bo coś na niego napisał, jeszcze innego najchętniej oddałby do sądu. A tak w ogóle może publicznie osądzać, a nawet zniesławiać, bo ma do tego specjalne prawo. Kochani, taki sposób myślenia nie mieści się w logice patrzenia na świat przez Ojca Świętego Jana Pawła II. W takim patrzeniu nie ma miejsca na przebaczenie, pojednanie, tu ciągle zwycięża nienawiść i chęć zemsty, jakby rodem z minionego okresu. W naszym życiu słowa "zło dobrem zwyciężaj" nie mogą być tylko pustym sloganem. Bo inaczej ciągle będzie powtarzała się wieża Babel. Ciągle będziemy burzyć i niczego pozytywnego nie zbudujemy.

Drodzy Bracia i Siostry!

Żegnamy na drogę wieczności Umiłowanego Ojca Świętego Jana Pawła II. Nieustraszonego i niezłomnego świadka Jezusa Chrystusa. Następcę Świętego Piotra Apostoła. Wielkiego Syna naszego Narodu. Przepowiadał Ewangelię nadziei. Niósł światło Chrystusa. Zapalał je w ludzkich sercach. Osłaniał, kiedy gasło. Ukazywał światu drogę, która wiodła przez serce człowieka ku Bogu - miłującemu i miłosiernemu, szedł z posługą Papieża pielgrzyma do ludów "aż po krańce ziemi".

Odkrywał wielkość w każdym człowieku, zbawionym i odkupionym przez Jezusa Chrystusa.

Był papieżem zawierzenia. Szedł wpatrzony w Matkę Zbawiciela i głośno wołał "Totus Tuus Maryjo". Dlatego nawet śmiertelne, precyzyjnie mierzone kule nie dosięgły jego wielkiego miłością serca. Nigdy nie zapomniał o "swoich korzeniach". Szedł drogami świata, niosąc pamięć o drogach swojej ziemskiej Ojczyzny, Polski umiłowanej. Niósł jej dziedzictwo wieków, bogatą kulturę i odpowiedzialną wiarę. Wszystko to, co Polskę stanowi. Był z nami, gdy budziliśmy się do solidarności i wolności, a także wówczas, kiedy usiłowano nas na powrót zamknąć w obozie komunizmu. Wiemy dobrze, że to On, Jan Paweł II jest Ojcem polskiej wolności. To On sprawił, że podnieśliśmy się z duchowego zniewolenia, odnaleźliśmy w sobie moc, aby upomnieć się o przyrodzone nam prawo. Dlatego nikt bardziej niż On, nie miał prawa zapytać tonem Ojca zaniepokojonego przyszłością swoich dzieci: "Co zrobiliście z waszą wolnością. Czy w waszym życiu można wyraźnie dostrzec prymat postawy "mieć" nad "być". Czyli innymi słowy jest to pytanie do nas: czy traktowaliśmy poważnie radykalne papieskie wezwanie do budowy cywilizacji miłości tu i teraz?

Jan Paweł II stawiał sobie i nam bardzo wysokie wymagania, bo głęboko wierzył w człowieka. Własnym życiem najlepiej pokazał, ile może zdziałać jednostka obdarzona wielką pracowitością i wolą wypełniania swego posłannictwa.

Kluczowe hasło tej misji papież wypowiedział już na początku swego pontyfikatu i jest ono aktualne dla nas jako wyzwanie na dziś: "Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!". W ostatnim dniu pontyfikatu nie mógł już mówić, ale przecież wciąż wzywał do tej samej odwagi i ufności, przyjmując ze spokojem perspektywę śmierci - gasnąc pogodnie. Dziś przemawia już z wyżyn nieba, wołając zapewne i do nas zebranych na jarosławskim Rynku z taką samą mocą jak na krakowskich Błoniach:

"Musicie być mocni drodzy bracia i siostry, mocą tej wiary, nadziei i miłości świadomej, dojrzałej i odpowiedzialnej, która pomaga nam podejmować ów wielki dialog z człowiekiem i światem na naszym etapie dziejów".
    Umiłowany Ojcze Święty. Janie Pawle Wielki.
    Dziękujemy Ci za to, co dla nas zrobiłeś.

Jako mieszkańcy tej ziemi dziękujemy szczególnie za umiłowanie Bieszczad, za dar św. Jana z Dukli, świętego Józefa Sebastiana Pelczara, błogosławionych: Jana Balickiego, Augusta Czartoryskiego, O. Jana Bejzyma związanego z Ziemią Brzozowską, za dar 108 męczenników, wśród których kilku jest z naszej ziemi, za sługę Bożego Bronisława Markiewicza, który niebawem będzie beatyfikowany.

A jako Jarosławianie w szczególny sposób dziękujemy za pobyt w naszym mieście 11 lipca 1971 r. z okazji peregrynacji Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej oraz za dar błogosławionego rodaka ojca Michała Czartoryskiego, którego 11 czerwca tego roku pragniemy ogłosić patronem miasta Jarosławia. Pozostaniesz z nami Ojcze Świety nie tylko w formie popiersia w kilku miejscach miasta, nie tylko przez nazwę głównej ulicy Jarosławia, nie tylko przez tablicę, którą Rada Miasta - przed chwilą specjalną uchwałą - postanowiła umieścić na budynku Ratusza, ale przede wszystkim w naszych sercach i naszej modlitwie zanoszonej do Boga Miłości. W umiłowaniu Pisma św. i Eucharystii, w studiowaniu i wcielaniu w życie głębi Twoich przemyśleń, dokumentów i przemówień.

Niech ta nasza dzisiejsza modlitwa będzie modlitwą wdzięczności i modlitwą nadziei, że stamtąd, z wyżyn Nieba, Ojciec Święty Jan Paweł II orędować będzie przed tronem Miłosiernego Boga za światem, za Kościołem i za nami wszystkimi.

Amen
Numery archiwalne
Grudzień 2024
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31