Główne uroczystości jarosławskie w rocznicę wprowadzenia stanu
wojennego odbyły się w kościele św. Mikołaja i św. Stanisława 13
grudnia 2001 r. Mszy św. koncelebrowanej przewodniczył ks. bp Stefan
Moskwa, który na wstępie podkreślił, że trzeba pamiętać o wydarzeniach
z przeszłości. Homilię wygłosił ks. prałat Marian Rajchel wspominając
tragiczną noc grudniową sprzed 20 lat i wydarzenia, jakie potem miały
miejsce. Pomimo nowej sytuacji ludzie potrafili wspólnie organizować
pomoc rodzinom internowanych, ożywiła się wiara, udowodniono, że głosu
robotnika nie można pominąć. "Czy warto było? Co z tego jeszcze
zostało?" zastanawiał się Kaznodzieja. A w odpowiedzi dodał: "Nie
wszystko stracone. Taki jest motyw dzisiejszej modlitwy". Zacytował
słowa Ojca św. Jana Pawła II: "Nie może być przelewana polska krew...".
Przywołał stwierdzenie marszałka Piłsudskiego: "Polska nie jest pustą
kartą, na której można pisać, co się komu podoba". Po Mszy św. swoją poezję dotyczącą stanu wojennego
przedstawiła poetka z Przemyśla Teresa Paryna, zaś wspomnieniami z
internowania podzielił się Bogusław Dąbrowski. W uroczystościach
uczestniczyli parlamentarzyści, władze samorządowe, poczty sztandarowe
szkół i organizacji społecznych, przedstawiciele Związku Sybiraków i
Stowarzyszenia Osób Represjonowanych. Na zakończenie złożono kwiaty i
wieńce przy pomniku ks. Jerzego Popiełuszki. Smutna rocznica znalazła swe odzwierciedlenie w programie
poetycko - muzycznym przygotowanym przez Teatr Słowa Miejskiego Ośrodka
Kultury pod kierunkiem Zofii Kolasy i Wiktora Maruta. Tytuł spektaklu
"Niebo zimowe niskie i ciężkie" zaczerpnięty został z wiersza Teresy
Paryny "Stan wojenny". Na początku widowiska na scenie pojawił się
generał w ciemnych okularach ogłaszający konieczność wprowadzenia stanu
wojennego. Widniejący w tle napis "Solidarność" został po chwili zdjęty
przez dwóch milicjantów, którzy zawieszali stosowne obwieszczenia.
Milczenie, dezorientacja, a potem ruch i zamieszanie oddawały nastrój
grudniowych dni 1981 r. Opowieść o kraju, w którym żyli ludzie, ale nie
było narodu, w którym zatrzymał się czas w szarości i nijakości marzeń
wydaje się odległa i nierealna. Gdy na scenie pojawiali się ludzie
wyruszający w podróż, z której się nie wraca, stawały przed oczyma
widzów twarze znajomych "uciekinierów", którzy Ojczyznę zawsze noszą w
swym sercu. Wielkie rzeczy, wielkie ideały stały się tak bliskie i
dalekie zarazem. "Naród wznosi łuk triumfalny dla pięknych umarłych" -
to przesłanie w ustach młodego pokolenia brzmiało jak nadzieja, którą
podtrzymała śpiewana niegdyś przez Irenę Santor do słów Janusza
Kondratowicza z muzyką Piotra Figla wymowna piosenka "Powrócisz tu". W
programie wykorzystano też fragmenty tekstów K. Wojtyły, Z. Herberta,
T. Różewicza, M. Grala, L. Szarugi, K. Wierzyńskiego, J. Bierezina, K.
Karaska, A. Ważyka, M. Skwanickiego, U. Kozioł.
Zofia Krzanowska
N i e z w y k ł e w i ę z i
Jarosławianie mieszkający obecnie w Krakowie tęskniąc za
rodzinnym miastem założyli w roku 1995 Oddział Stowarzyszenia
Miłośników Jarosławia. Spotykają się co miesiąc, by wspominać minione
lata i omawiać zmiany jakie zachodzą w chwili obecnej. Najliczniejsze
są spotkania świąteczne, gdyż uczestniczą w nich członkowie Oddziału,
przyjaciele oraz przedstawiciele władz miasta, powiatu i macierzystego
Stowarzyszenia. Po raz pierwszy w nowym roku zebrali się 10 stycznia,
by złożyć sobie świąteczno - noworoczne życzenia i podzielić się
tradycyjnym opłatkiem. Prezes Wiktor Bojarski i wiceprezes Stanisław
Przewrocki życzyli pomyślności na wszystkich płaszczyznach życia
społecznego, zawodowego i osobistego, a na ręce Burmistrza Jana
Gilowskiego i Wicestarosty Janusza Kołakowskiego sukcesów dla
wszystkich mieszkańców Jarosławia oraz wielu powodów do satysfakcji z
wykonywanych zadań i funkcji. Wśród uczestników byli tacy, którzy swoje miasto odwiedzają
często, bo utrzymują rodzinne i koleżeńskie kontakty. Podkreślali
ogromny sentyment z jakim spacerują po znanych zaułkach oraz radość z
odnowionych świątyń i budynków. Twierdzili, że są dumni z nowych
osiągnięć, których może nie zauważa się mieszkając na co dzień w tym
mieście. Nie brakowało też ludzi, którzy nowe oblicze nadsańskiego
grodu poznają jedynie z opowiadań i lektury prasy wydawanej w regionie.
Najmłodszym uczestnikiem był 3,5-letni Aleksander, wnuk jarosławianki,
mieszkający na Sycylii. Doskonale czuł się w towarzystwie dorosłych, a
najbardziej smakował mu opłatek.
Jako przewodnik turystyczny odpowiadałam na różne pytania
dotyczące rewaloryzacji zabytkowych obiektów. Otrzymałam też
propozycję, że zostanę oprowadzona po "nieznanych i tajemniczych
zakątkach", które penetrowało się w latach 50-tych. Podczas rozmów
zrodził się pomysł "wycieczki" do Jarosławia i uczestnictwa w jednej z
imprez organizowanych w mieście w roku bieżącym.
Zofia Krzanowska
|