Z DZIEJÓW JAROSŁAWSKIEJ POCZTY (1)
Świadczenie różnorakich usług zapoczątkowane zostało zapewne z
chwilą powstawania zorganizowanych społeczeństw. W zależności
od aktualnego zapotrzebowania, na przestrzeni wieków wraz z
postępem cywilizacyjnym powstawały przeróżne specjalizacje.
Niewiele jest jednak takich branż, które przetrwawszy przez
stulecia z powodzeniem funkcjonują do dzisiaj. Spośród tych,
które wytrzymały próbę czasu tylko nieliczne, tak jak w
zamierzchłej przeszłości, również współcześnie wydają się być
wprost niezastąpione. Do takich należą niewątpliwie usługi pocztowe.
Początki poczty w Polsce sięgają odległych czasów piastowskich.
Wówczas to na potrzeby dworu książęcego stworzono specjalną
służbę trudniącą się przekazywaniem wiadomości, pokonując
odległości konno lub pojazdami zaprzęgowymi. Pierwsza regularna
międzynarodowa linia pocztowa na trasie Kraków - Wenecja została
zorganizowana już w 1558 r., przez dworzanina Króla Zygmunta
Augusta - Włocha Prospero Provano. Będąca jedną z pierwszych w
Europie, działająca przy tym bardzo sprawnie poczta, dostarczała
przesyłki w iście - jak na ówczesne czasy - rekordowym tempie.
List z Krakowa do Wenecji dochodził w ciągu dziesięciu, a do
Wilna w ciągu siedmiu dni. W 1583 r. na trasie tej wprowadzono
stałą komunikację dyliżansową. Podróż trwała 15 dni.
Ustanowiono też pierwszą w świecie stałą taryfę pocztową.
Niezależnie od odległości opłata za list wynosiła 4 grosze
polskie.
Dzieje jarosławskiej poczty również sięgają czasów dość
odległych. Do utworzenia pierwszej przyczynił się związany z
naszym miastem, kupiec Juliusz Attavanti, pozostający w
ścisłej współpracy z generalnym przedsiębiorcą pocztowym na
południowo - wschodnią Polskę, rezydującym we Lwowie
genueńczykiem Robertem Bondinellim. Uruchomiona przez
Bondinellego, w oparciu o konstytucję z 1620 roku poczta
partykularna przyczyniła się do powstania poczty jarosławskiej.
Przysługujące ówczesnej poczcie powszechnej przywileje,
przeniesione zostały na pocztę patrykularną. Zapewniały one
bezpieczeństwo osobom i rzeczom należącym do poczty, a
naruszający je był karany więzieniem starościńskim. Poważniejsze
wykroczenia karane były surowo przez trybunał lub sąd grodzki.
W takich wypadkach przewód sądowy był skrócony, a od wyroków nie
było apelacji. Pionierska jarosławska placówka pocztowa nie
przetrwała jednak długo, upadając prawdopodobnie z chwilą
zbankrutowania placówki lwowskiej. Po tym zdarzeniu przez szereg
lat brak jest wiadomości o istnieniu poczty w Jarosławiu.
Dopiero w 1673 roku z żądaniem ustanowienia takiej placówki w
naszym mieście wystąpiła szlachta na sejmiku wiszneńskim.
Chociaż dokładna data jej powstania nie jest znana, wiadomo, że
istniała już w XVII wieku, a w roku 1713 jej agendy prowadził
pocztmagister Daniel Borgułt. W 1722 roku funkcjonowało już
stałe połączenie między Jarosławiem a Przemyślem, dla którego
sejmik wiszneński ustanowił specjalną ordynację. Pocztmagister
jarosławski miał utrzymywać kuriera konnego przewożącego za
stosowną opłatą w każdy wtorek listy do Przemyśla. Wyjazd miał
następować natychmiast po otrzymaniu poczty, tak aby w tym samym
dniu kurier mógł dotrzeć do Przemyśla, skąd nazajutrz po
zabraniu przesyłek miał wracać do Jarosławia. Wynagrodzenie
roczne w kwocie 400 zł zobowiązane było wypłacać miasto z
dochodów uzyskanych z podatku 'czopowego' . Nie omieszkano
zaznaczyć, że pocztmagistrzy od 'listów mieszczańskich nic brać
nie mają' . Opłaty miano brać jedynie za niezbyt ciężkie pakiety.
Większe ciężary po dawnemu przewożono na silnie zbudowanych i
odpowiednio zaprzężonych wozach ładownych. Nadzorującym przez
długie lata funkcjonowanie ówczesnej poczty, był używający
tytułu 'królewskiego sekretarza' Andrzej Jokus. W tym czasie
posługiwano się już 'lakowymi' i 'tuszowymi' pieczęciami
służącymi do uwierzytelniania dokumentów, zabezpieczania
przesyłek i szybkiego sporządzania adnotacji urzędowych.
Pierwszy rozbiór Polski, w wyniku którego Jarosław znalazł się w
zaborze austriackim przyniósł duże zmiany w funkcjonowaniu
poczty. W 1773 roku urządzona została nowa trasa pocztowa z
Bielska do Lwowa z pośrednimi stacjami, zaopatrzonymi w
odpowiednie budynki, personel i pojazdy. W Jarosławiu, w dużym
dwupiętrowym budynku przy ul. Krakowskiej 4 (obecnie ul.
Grunwaldzka 2) urządzono 'główną ekspedycję pocztową' .
Zatrzymywały się tutaj dyliżanse przewożące pocztę i pasażerów,
kursujące regularnie co dwa tygodnie od 1776 roku. Końcową
stację miał tutaj również kurs pocztowy idący z Zamościa przez
Tarnogród i Sieniawę. Naprzeciw poczty, dla wygody podróżnych
wzniesiono obszerny hotel 'Warszawski' (ob. ul. Grunwaldzka 1)
oraz zabudowania dla koni i pojazdów pocztowych. Na bramie
krakowskiej urządzono komorę celną, gdzie podróżni opłacali
niezbyt zresztą wygórowane myto.
Podróż dyliżansem pocztowym nie zawsze pozostawiała za sobą
miłe wspomnienia. Podróżni skarżyli się często na grubiaństwo
pocztylionów, domagających się dodatkowych opłat i
powodujących duże opóźnienia w czasie jazdy. Zduszeni w ciasnym
wozie, cierpliwi podróżni narażeni byli także na nieplanowane
postoje, powodowane ugrzęźnięciem lub wywróceniem się pojazdu,
złamaniem osi i innymi nieprzewidzianymi okolicznościami.
Mimo wszystko dla mieszkańców miast i miasteczek dyliżans
pocztowy był wielkim dobrodziejstwem. Miejscowość ze stacją
pocztową była zazwyczaj od innych ruchliwszą i bardziej
związaną ze światem. Przybywający dyliżansem podróżni
przywozili nowinki i wieści z bliższych i dalszych okolic,
chętnie słuchane i przekazywane dalej.
Postacią nieodłącznie związaną z dyliżansem był pocztylion,
wystrojony w urzędowy 'ciemno - szaraczkowy' mundur z
czerwonym kołnierzem i wyłogami, naramiennikami i białymi
guzikami. Uzupełnieniem ubioru był czarny pilśniowy kapelusz
ze srebrnym galonem i czarno - żółtym pióropuszem oraz buty z
ostrogami. Głównym atrybutem tak wystrojonego pocztyliona była
jednak trąbka pocztowa, przewieszona dumnie przez pierś na
kolorowym sznurze. Pocztylion grał na niej wyjeżdżając i
przyjeżdżając do miasta, wzywając tym sposobem do otwarcia
rogatek i bram miejskich. W razie potrzeby głosem trąbki wzywał
pomocy, a bywało że umilał też podróżnym długie godziny męczącej
jazdy. Pocztylioni mieli różne przywileje wynikające z pełnionego stanowiska, nie można ich było na przykład aresztować
podczas wykonywania czynności służbowych. Pasażerowie
korzystający z opieki pocztyliona nie szczędzili napiwków,
szczególnie, gdy pocztylion był uprzejmy, a jazda przyjemna.
Uznawszy, że dyliżanse są zbyt powolne do przewożenia
korespondencji, w 1809 roku do służby pocztowej wprowadzono
specjalnych kurierów pocztowych. W ówczesnym jarosławskim
urzędzie pocztowym podlegającym inspektorowi przemyskiemu,
listy oddawano wprost do rąk urzędnika. Funkcję tę przez długie
lata pełnili kolejno: Jan Klinga, Karol Dietzius i Jan
Londoński. Nosili oni zielone mundury ze złotymi galonami.
(cdn.)
Na podstawie: Adam Świątek
"Dzieje poczty jarosławskiej na przestrzeni stuleci'
Opracował: Zbigniew ZIĘBA