Skąd się wzięła studnia na jarosławskim Rynku ?
Wbrew pozorom, odpowiedź na postawione w tytule pytanie dla
wielu, zwłaszcza młodszych mieszkańców naszego miasta, może
nastręczać pewne trudności. Starsi pamiętają zapewne, że jeszcze
przed około 40 laty studni w obecnym miejscu wcale nie było.
Powracające w okresie urlopowym zainteresowanie tym tematem,
skłoniło mnie do przypomnienia kilku ważniejszych faktów
związanych z tą ciekawą budowlą.
Studnię, a właściwie jej historyczne, prawdopodobnie XVII w.
relikty odkryto przypadkowo w 1965 r. Zaobserwowano wówczas, że
podczas ulewnego deszczu woda obficie wpływa w głąb podłoża
szczelinami pomiędzy kostkami bruku. Ponieważ niekontrolowany odpływ wody w podłoże gruntowe, był niejednokrotnie
przyczyną poważnych awarii na jarosławskim rynku, w
zaobserwowanym miejscu postanowiono wykonać szybik górniczy. Już
pierwsze prace wykazały, że w miejscu tym znajdują się
pozostałości jednej z najstarszych studni miejskich. Po stosownych uzgodnieniach z władzami konserwatorskimi i nadzorującym
prace zabezpieczające Starego Miasta, Naukowym Nadzorem
Autorskim z Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie, studnię
oczyszczono do głębokości 12 m od powierzchni terenu. Posiadający w górnej części średnicę 3,10 m otwór obudowany był cegłą
tzw. "palcówką" o wym. 30x15x8 cm, łączoną zaprawą wapienną i
glinianą. Na głębokości 12 m średnica otworu zmniejszała się do
2,50 m. Około pół metra od powierzchni rynku, w ceglanej
obudowie studni widoczny był duży otwór. Po dokładnym zbadaniu
okazało się, że jest to wylot podziemnego chodnika o długości
około 6 m skierowanego w stronę północnej pierzei rynku.
Przeprowadzone badania nie wykazały jednak śladów połączenia
chodnika z obecną zabudową w tym rejonie. Niemniej wydaje
się bardzo prawdopodobne, że chodnik ten umożliwiał podziemne
dojście do studni od ówczesnych budynków mieszkalnych. Ze
względu na trudności techniczne i związane z tym duże koszty,
dalszego zgłębiania studni nie dokonano. Wykonany otwór do
głębokości 7,20 zlikwidowany został podsadzką chemiczną
(mieszanka lessu ze szkłem wodnym). Od tego miejsca aż do
powierzchni rynku wymieniono mocno zniszczoną starą obudowę
studni, stosując cegłę wykonaną na wzór pierwotnej, a wlot
zabezpieczono kratą metalową.
Zlikwidowano także znajdujący się bardzo płytko pod
powierzchnią rynku, dochodzący do studni podziemny chodnik.
Podczas szerszego rozkopania nawierzchni w miejscu prowadzonych
prac, natrafiono na mur z cegły o szerokości około 30 cm,
mogący być fragmentem konstrukcji zadaszenia nad studnią.
Wykonana pod koniec lat 60-tych drewniana nadbudowa przez
okres około 40 lat skutecznie wkomponowała się w rynkowy
krajobraz, stając się swoistą ciekawostką i zarazem atrakcją
turystyczną. Sam sposób wykonania ruchomej konstrukcji,
mającej umożliwiać nabieranie wody ze studni budzi jednak
pewne wątpliwości. Jak wynika z archiwalnego zapisu oryginalne
średniowieczne studnie zbudowane były na kształt szopy "od dołu
dylami obudowane, u góry deszczkami obłożone, pod dachem
gącianym na słupach". Do obudowy przytwierdzone były "drzwi z
deszczek na zawiasach i hakach z wrzeciądzem i skoblami
żelaznymi do zamykania". Do wyciągania wody służyło "koło
wielkie na wale dużym, u którego ryff żelaznych cztery z czopami
i panewkami dwoma". Do wału umocowana była "lina dobra z dwoma
wiadrami żelazem okutemi z kabłąkami żelaznemi". Przy wiadrach
tkwiły łańcuchy "na półtora łokcia". Na zewnątrz studnia była
obłożona dylami, a dalej cembrowiną dębową. Kontrolujący
okresowo studnie "magister studniarz" szczególną uwagę zwracał
na stan dachu, cembrowin i "cembrzy", przegnicie których powodowało sypanie się ziemi do studni. Dla umożliwienia pojenia
zwierząt hodowlanych, przy studniach często montowane były
"koryta wodne". Opis ten dotyczy wprawdzie studni z obudową
drewnianą, lecz sama nadbudowa była zapewne podobna również przy
studniach z obudową ceglaną.
Przy ówczesnej technice drążenie głębokich studni wymagało od
kopiących nie lada zmysłu i odwagi zważywszy, że na
staromiejskim wzgórzu woda znajduje się na dużej głębokości pod
powierzchnią warstw lessowych, dochodzących do 30 m grubości.
Mocno zniszczona konstrukcja nadbudowy studni, przed kilku
laty poddana została zabiegom remontowo - konserwacyjnym. Przy
tej okazji odtworzono też i zamontowano brakujące od kilku lat
koło drewniane, służące do poruszania wałów.
Zbigniew ZIĘBA