Strona główna » Nasze wydawnictwa » wrzesień, nr 8 (105) / 2001 » Różne
Bądź na bieżąco z informacjami z Jarosławia, zostaw nam swój e-mail:

Nasze wydawnictwa

wrzesień, nr 8 (105) / 2001

Strona 9
Przekrój pionowy studni. Szkic roboczy wyk. w 1966 r. przez Naukowy Nadzór Autorski z AGH Kraków
Przekrój pionowy studni. Szkic roboczy wyk. w 1966 r. przez Naukowy Nadzór Autorski z AGH Kraków

Skąd się wzięła studnia na jarosławskim Rynku ?

 

Wbrew pozorom, odpowiedź na postawione w tytule pytanie dla wielu, zwłaszcza młodszych mieszkańców naszego miasta, może nastręczać pewne trudności. Starsi pamiętają zapewne, że jeszcze przed około 40 laty studni w obecnym miejscu wcale nie było. Powracające w okresie urlopowym zainteresowanie tym tematem, skłoniło mnie do przypomnienia kilku ważniejszych faktów związanych z tą ciekawą budowlą.

Studnię, a właściwie jej historyczne, prawdopodobnie XVII w. relikty odkryto przypadkowo w 1965 r. Zaobserwowano wówczas, że podczas ulewnego deszczu woda obficie wpływa w głąb podłoża szczelinami pomiędzy kostkami bruku. Ponieważ niekontrolowany odpływ wody w podłoże gruntowe, był niejednokrotnie przyczyną poważnych awarii na jarosławskim rynku, w zaobserwowanym miejscu postanowiono wykonać szybik górniczy. Już pierwsze prace wykazały, że w miejscu tym znajdują się pozostałości jednej z najstarszych studni miejskich. Po stosownych uzgodnieniach z władzami konserwatorskimi i nadzorującym prace zabezpieczające Starego Miasta, Naukowym Nadzorem Autorskim z Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie, studnię oczyszczono do głębokości 12 m od powierzchni terenu. Posiadający w górnej części średnicę 3,10 m otwór obudowany był cegłą tzw. "palcówką" o wym. 30x15x8 cm, łączoną zaprawą wapienną i glinianą. Na głębokości 12 m średnica otworu zmniejszała się do 2,50 m. Około pół metra od powierzchni rynku, w ceglanej obudowie studni widoczny był duży otwór. Po dokładnym zbadaniu okazało się, że jest to wylot podziemnego chodnika o długości około 6 m skierowanego w stronę północnej pierzei rynku. Przeprowadzone badania nie wykazały jednak śladów połączenia chodnika z obecną zabudową w tym rejonie. Niemniej wydaje się bardzo prawdopodobne, że chodnik ten umożliwiał podziemne dojście do studni od ówczesnych budynków mieszkalnych. Ze względu na trudności techniczne i związane z tym duże koszty, dalszego zgłębiania studni nie dokonano. Wykonany otwór do głębokości 7,20 zlikwidowany został podsadzką chemiczną (mieszanka lessu ze szkłem wodnym). Od tego miejsca aż do powierzchni rynku wymieniono mocno zniszczoną starą obudowę studni, stosując cegłę wykonaną na wzór pierwotnej, a wlot zabezpieczono kratą metalową.

Zlikwidowano także znajdujący się bardzo płytko pod powierzchnią rynku, dochodzący do studni podziemny chodnik. Podczas szerszego rozkopania nawierzchni w miejscu prowadzonych prac, natrafiono na mur z cegły o szerokości około 30 cm, mogący być fragmentem konstrukcji zadaszenia nad studnią. Wykonana pod koniec lat 60-tych drewniana nadbudowa przez okres około 40 lat skutecznie wkomponowała się w rynkowy krajobraz, stając się swoistą ciekawostką i zarazem atrakcją turystyczną. Sam sposób wykonania ruchomej konstrukcji, mającej umożliwiać nabieranie wody ze studni budzi jednak pewne wątpliwości. Jak wynika z archiwalnego zapisu oryginalne średniowieczne studnie zbudowane były na kształt szopy "od dołu dylami obudowane, u góry deszczkami obłożone, pod dachem gącianym na słupach". Do obudowy przytwierdzone były "drzwi z deszczek na zawiasach i hakach z wrzeciądzem i skoblami żelaznymi do zamykania". Do wyciągania wody służyło "koło wielkie na wale dużym, u którego ryff żelaznych cztery z czopami i panewkami dwoma". Do wału umocowana była "lina dobra z dwoma wiadrami żelazem okutemi z kabłąkami żelaznemi". Przy wiadrach tkwiły łańcuchy "na półtora łokcia". Na zewnątrz studnia była obłożona dylami, a dalej cembrowiną dębową. Kontrolujący okresowo studnie "magister studniarz" szczególną uwagę zwracał na stan dachu, cembrowin i "cembrzy", przegnicie których powodowało sypanie się ziemi do studni. Dla umożliwienia pojenia zwierząt hodowlanych, przy studniach często montowane były "koryta wodne". Opis ten dotyczy wprawdzie studni z obudową drewnianą, lecz sama nadbudowa była zapewne podobna również przy studniach z obudową ceglaną.

Przy ówczesnej technice drążenie głębokich studni wymagało od kopiących nie lada zmysłu i odwagi zważywszy, że na staromiejskim wzgórzu woda znajduje się na dużej głębokości pod powierzchnią warstw lessowych, dochodzących do 30 m grubości.

Mocno zniszczona konstrukcja nadbudowy studni, przed kilku laty poddana została zabiegom remontowo - konserwacyjnym. Przy tej okazji odtworzono też i zamontowano brakujące od kilku lat koło drewniane, służące do poruszania wałów.

Zbigniew ZIĘBA

 

Numery archiwalne
Listopad 2024
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30