Dzielą ich lata, ale łączy wspólna pasja. O Jarosławskim Klubie Sportowym mogliby mówić godzinami. Poznali się na boisku chociaż w piłkę nigdy ze sobą nie grali. Zdzisław Hawro, Witold Rogala i Michał Łabuś, są doskonałym przykładem na to, że sport łączy pokolenia. Na 100-lecie klubu napisali Monografię.
Witold Rogala: Tak naprawdę moja przygoda z JKS-em rozpoczęła się w latach 70-tych. Ten okres pamiętam najlepiej, bo byłem wtedy zawodnikiem. Zresztą mieszkałem bardzo blisko stadionu. Wcześniejsze dzieje najlepiej zna Zdzichu, natomiast Michał reprezentuje to młodsze pokolenie wychowane na czwartoligowych piłkarzach i ekstraligowych piłkarkach ręcznych.
Zdzisław Hawro: To prawda. Z klubem związany jestem od 1957 roku, ale byłem na przykład na otwarciu stadionu też w 1947 roku. Kocham Jarosławski Klub Sportowy i piłkę nożną, bo z tą dyscypilną łączy mnie najwięcej. Jako zawodnik do klubu trafiłem w wyniku fuzji JKS-u z Kolejarzem Ja rosław, w którym grałem wcześniej. Przeszedłem w klubie różne stanowiska - od porządkowego, poprzez biletera, kasjera i kierownika zespołu.
Michał Łabuś: A ja nie grałem nigdy w piłkę, to znaczy nigdy zawodowo. Jestem raczej hobbystą. Może właśnie z racji tego, że jestem młody chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o przeszłości klubu.
Witold Rogala: Ale za to jakim hobbystą. Michał jest skromny, a trzeba wiedzieć, że mocno zaangażował się w prace w klubie i wiele nam pomógł. Cała inspiracja napisania monografii wyszła wprawdzie od Zdzicha, który przez lata zbierał różnego rodzaju materiały związane z klubem, czy to wycinki gazet, czy też fotografie, ale po tem tym pomysłem zaraziliśmy Michała i tak to wszystko się zaczęło.
Zdzisław Hawro: Nigdy dotąd czegoś takiego nie było, a bardzo brakowało takiej publikacji. Zdarzało się, że zgłaszali się do mnie studenci piszący prace licencjackie albo magisterskie prosząc o jakieś informacje, bo w klubie nic nie mogli znaleźć.
Michał Łabuś: Prawda jest taka, że zapotrzebowanie na monografię było ogromne. Nawet my mieliśmy kłopoty ze zdobywaniem informacji, bo kiedyś to zostało zaniedbane. Jej przygotowanie zajęło nam pół roku, ale od razu zaznaczam, że tak do końca nie można powiedzieć, że tylko my jesteśmy autorami tego wydawnictwa. Tworzyli ją wszyscy ci, którzy dostarczali nam materiały. Trzeba wspomnieć o panu Andrzeju Horskim, Ryszardzie Fiałku czy też Januarym Pałysie. Bez nich nie mielibyśmy na przykład wielu unikatowych zdjęć. Osobiście spędziłem wiele godzin w bibliotekach, odwiedzałem ludzi związanych z klubem, zawodników, trenerów i byłych działaczy. Informacji trzeba było szukać wszędzie.
Witold Rogala: Szkoda, że tyle ciekawych i archiwalnych materiałów gdzieś przepadło. Pamiętam, że w starej siedzibie klubu przy ulicy Słowackiego, gdzie chodziłem jeszcze ze swoim dziadkiem, było bardzo dużo zdjęć. Były to fotografie z lat 40., 50. i 60., których zabrakowało w tej Monografii. Wiem, że potem zostały przywiezione na stadion, do siedziby klubu, ale co się z nimi stało później, trudno powiedzieć. Chyba ktoś je pozabierał. Trzeba doprowadzić do tego, by wszystkie pamiątki wróciły do klubu.
Michał Łabuś: Problem polega na tym, że nikomu nie zależało na kultywowaniu historii. To dziwne, że w klubie z takimi tradycjami nie prowadzono kroniki. Dlatego zdecydowaliśmy się, że będziemy kontynuować nasze prace związane z odkrywaniem historii klubu.
Zdzisław Hawro: A przy tym nie zapomnimy o przyszłości. Trzeba już teraz pracować nad kolejną częścią Monografii. Notować i zbierać inforamcje na bieżąco.
Witold Rogala: Tym bardziej, że budzi ona zainteresowanie wśród różnych instytucji w całej Polsce. Wydanie tej publikacji nie byłoby możliwe bez wsparcia Urzędu Miasta. Dlatego dziękujemy wszystkim za pomoc na czele z Burmistrzem Miasta Jarosławia oraz Wydziałowi Kultury i Promocji Miasta za pomoc w realizacji przedsięwzięcia.