Andrzej Stasiuk ma 47 lat i chociaż urodził się w Warszawie, pod koniec lat 80. przeniósł się na stałe do wsi Czarne w Beskidzie Niskim. Podczas spotkania odkrywał swoje wnętrze. Dał się poznać jako bardzo bezpośredni i skromny człowiek - mówiąc jego językiem "swój chłop". Wspominał pobyt u kolegi w jarosławskim klasztorze oo. dominikanów 10 lat temu, w wielką środę. Ta wizyta łączyła się z bardzo ważnym, osobistym doświadczeniem mającym wymiar duchowy. "To jest jedno z takich miast, które robią niesamowite wrażenie" - mówił o Jarosławiu - "Z każdej perspektywy otwiera się inny widok, coś innego się dzieje. Jednocześnie jest taki spatynowany, choć w wielu miejscach odnowiony. To takie miasto, jakby żywcem z Schulza. Miasto, które zaprasza do uruchomienia wyobraźni i marzeń" - mówił z nutką sentymentu.
Nie przywiązuje dużej wagi do nagród i zaszczytów do tego stopnia, że gdy dostał nagrodę NIKE za "Jadąc do Babadag", wyjechał w góry, by ukryć się przed dziennikarzami. Pisze od dzieciństwa i ma z tego osobistą satysfakcję. "Książką, którą się pisze, śni się po nocach. Natomiast książka, która jest już napisana - umiera dla pisarza. Blaknie. Tak to się dziwnie przenika, że nie wiem czy życie moje jest literaturą, czy odwrotnie…" - opowiadał o swojej pracy twórczej. Młodzież obecna na spotkaniu była bardzo dociekliwa: pytała dlaczego został wyrzucony ze szkoły i co by zrobił, gdyby jego córka postępowała podobnie…
Warto wspomnieć, że DKK funkcjonuje od marca br. przy Filii Nr 4 Miejskiej Biblioteki Publicznej w Jarosławiu w ramach ogólnopolskiego programu promocji czytelnictwa i wsparcia sektora książki "Tu Czytamy!" zorganizowanego przez Instytut Książki. Opiekunem Klubu jest Alina Hamkało.