Wiele miejsca ogólnopolskie media poświęcają w chwili obecnej
informacjom na temat działań samorządów, zmierzających do likwidacji
przedszkoli, szkół podstawowych czy też gimnazjów. Działania te, w
wielu przypadkach negatywnie oceniane przez społeczeństwo, wynikają
przede wszystkim z ogólnej polityki polskiego rządu, zmierzającej do
ciągłego przekazywania nowych zadań samorządowcom, bez zabezpieczenia
finansowo-bazowego.
Pomimo tego, od momentu przejęcia w roku 1996 szkół przez samorządy od
kuratoriów oświaty, zadanie to było i ciągle pozostaje najważniejszym
dla wójtów i burmistrzów, którzy szczególną uwagę przywiązują do
dobrego przygotowania edukacyjnego najmłodszych mieszkańców miast i
wsi.
Sytuacja oświatowa w Jarosławiu, mieście od wielu lat słynącego z dużej
liczby szkół różnego typu, nie odbiega znacząco od sytuacji globalnej.
Niniejszym artykułem rozpoczynam cykl poświęcony różnym aspektom
działalności oświatowej w naszym mieście. Moim celem jest udzielenie
rzetelnej informacji na temat stanu obecnego oraz zamierzeń w tym
zakresie.
Co powoduje, że po okresie tłustych lat dla naszych szkół, w chwili
obecnej zastanawiamy się skąd wziąć na przysłowiową kredę? Otóż lata
1996-98 to czas przeliczania subwencji oświatowej według ilości szkół,
nauczycieli i uczniów - w tych latach subwencja stanowiła ok. 62-64%
budżetu oświaty. Również ze względu na wysokie dochody miasta, udział
środków przeznaczanych na wydatki oświatowe stanowił ok. 40% budżetu. W
roku 1999 rozpoczęto wprowadzanie reformy oświatowej (wprowadzono
szkoły gimnazjalne), z dotychczasowych ośmiu roczników uczniów w
szkołach podstawowych, objęliśmy opieką i nauczaniem dziewięć roczników
dzieci i młodzieży (6 - w szkołach podstawowych i 3 w gimnazjach). W
tym czasie MEN wprowadził tzw. bon oświatowy, czego skutkiem było
przekazywanie z budżetu państwa subwencji wyliczonej na każde dziecko
objęte opieką. Jednak już wtedy, patrząc na długoletnie zestawienia
demograficzne w Jarosławiu, wiedziałem, że taki sposób finansowania
oświaty przez państwo, nie pozwoli na utrzymanie na dotychczasowym
poziomie naszych szkół w przyszłości. Najlepiej widać to na wykresie
przedstawiającym ilość dzieci w szkołach prowadzonych przez samorząd w
latach 2001 - 2006.
Wykres
obrazuje jak wielki jest spadek ilości dzieci w szkołach w ostatnim
czasie. Jeśli przyjmiemy rok 2001 jako bazowy, to w ciągu sześciu lat
miasto obejmie nauczaniem ok. 1000 dzieci mniej. Skutkiem tego jest
znacznie mniejsza subwencja przekazywana w ostatnich latach przez
MENiS. Dla przykładu w roku 2002 kwota subwencji stanowiła ok. 60%
potrzeb oświatowych, a w roku bieżącym zaledwie 57,3%. Zwiększa się
zatem udział wydatków miasta na potrzeby edukacyjne z 45,5% budżetu
miasta w roku 2002 do 50% w roku bieżącym. projekcie budżetu na rok
bieżący wydatki wynoszą 52.557.351 zł, w tym wydatki na oświatę
planowane są na poziomie 26.288.593 zł).
Niedobór
subwencji oświatowej, który pozwoliłby na funkcjonowanie szkół na
dotychczasowym poziomie wynosi ok. 5.900.000 zł. Jeśli środki finansowe
przekazywane z ministerstwa nie zależałyby od ilości dzieci, to można
byłoby się ubiegać o taką właśnie kwotę. Wzrasta zatem corocznie udział
środków własnych miasta w wydatkach oświatowych, z czego do wydatków
subwencjonowanych dopłata tegoroczna wyniesie ok. 10 % dochodów miasta.
Nie wolno zapomnieć również, że utrzymanie przedszkoli miejskich jest w
całości finansowane przez samorząd. Przedstawione fakty świadczą
jednoznacznie o tym, że przy pogłębiającym się niżu demograficznym,
należy podjąć działania zmierzające do zmniejszenia udziału wydatków na
oświatę. W tym roku nie będą to jednak działania tak drastyczne jak w
Rzeszowie, Przemyślu czy np. Łodzi - gdzie likwiduje się co najmniej
kilka przedszkoli i szkół. Pragnę podkreślić, że Pan Burmistrz Janusz
Dąbrowski obiecał dołożyć wszelkich starań, aby w sposób jak najmniej
bolesny dla dzieci i rodziców, zmniejszyć wydatki na oświatę w naszym
mieście. O działaniach, które zostaną podjęte w najbliższym czasie,
napiszę w kolejnym numerze biuletynu.