Strona główna » Nasze wydawnictwa » kwiecień, nr 5 (89) / 2000 » Różne
Bądź na bieżąco z informacjami z Jarosławia, zostaw nam swój e-mail:

Nasze wydawnictwa

kwiecień, nr 5 (89) / 2000

Strona 4
SŁOWO O JANIE PAWLE II
NA UROCZYSTOŚĆ NADANIA MU HONOROWEGO OBYWATELSTWA JAROSŁAWIA

Ks. Dziekan Edward Chmura

Szanowni Państwo!

Kiedy znany i ceniony poeta ks. Jan Twardowski odbierał w ubiegłym roku doktorat honoris causa na KUL-u, rozpoczął słowami: "Znowu ta bestyja, co mi język w trąbkę zwija". Ową bestyją nazwał onieśmielenie wobec niezwykłej sytuacji w jakiej się znalazł. Uważam bowiem, że poeta czuje się jak ubogi krewny wobec ludzi nauki. Cóż ja mam powiedzieć stojąc wobec bardzo trudnego wyzwania, jakim jest przybliżenie szanownemu audytorium Osoby Ojca św. Jana Pawła II? Jemu bowiem Rada Miasta pragnie dzisiaj nadać Honorowe Obywatelstwo Jarosławia. Osoba obecnego Papieża godna jest najwyższych honorów i zaszczytów, którymi chciałoby się uznać Jego niezwykłe zalety umysłu, serca i charakteru. Z drugiej strony, aż nadto wyraźnie widać, że pewne sprawy wymykają się ludzkim ocenom. Wszak Jan Paweł II jest przede wszystkim człowiekiem Bożym (Homo Dei). Należałoby Go widzieć oczyma wiary, stosować kryteria religijne. Jest bowiem Namiestnikiem Chrystusa na ziemi, jest następcą św. Piotra, a więc skałą, na której stoi Kościół. Jednak i tu czujemy niedosyt w podejmowanych osądach. Wszak w Osobie obecnego Ojca św. dziwnie skoncentrowało się to wszystko, co czyni Go najwyższym autorytetem moralnym w Kościele i w świecie. Chylą przed Nim czoła zarówno najwyżsi przedstawiciele religii, wyznań, wierzeń, przywódcy mocarstw, politycy, nobliści, ludzie nauki i kultury oraz sztuki, jak również wielcy społecznicy, a także tzw. ludzie prości. Krótko mówiąc Jan Paweł II jest człowiekiem z charyzmą. Kto zaś ma od Boga tę "iskrę" z Nieba, kto z racji Bożego wybrania i duchowych darów predysponowany jest do przewodzenia światu w tak trudnych czasach - zasługuje na miano nawet proroka i skały świata (jak Go określają niektórzy publicyści). Prawie 22-letnia Piotrowa posługa w Kościele Katolickim daje tak ogromny materiał do wielorakich refleksji, że nawet wielodniowe Sympozjum na ten temat nie wyczerpałoby bogactwa treści. A cóż dopiero ta dwudziestominutowa prezentacja? Pozwolą więc Państwo, że ograniczę się do dwóch myśli, na które moim zdaniem - winno się - zwrócić uwagę, mając Jana Pawła II za Honorowego Obywatela Jarosławia.

1. Człowiek jedności

Żaden z pontyfikatów XX w. nie był łatwy. A już od Piusa XII poczynając można mówić o narastaniu trudności. Wydawać by się mogło, że Sobór Watykański II, zakończony w 1964 r., dokonując odnowy Kościoła, ułatwi Pawłowi VI i następcom sterowanie nawą Piotrową. Tymczasem stało się odwrotnie. Papież Paweł VI, mąż modlitwy, wielki biskup Rzymu, kandydat na ołtarze, zadrżał w pewnym momencie na widok tego, co się zaczęło dokonywać w świecie i samym Kościele lat 60-tych i 70-tych. Oto jego słowa z 15 lipca 1970 r. (audiencja generalna): "Spodziewaliśmy się po Soborze wiosny, a przyszła burza; spodziewaliśmy się odrodzenia, a przyszło samozniszczenie Kościoła". Kiedy w tym kontekście wspomniał o działaniu szatana wewnątrz Kościoła rozgorzała dyskusja wśród teologów katolickich, czy można tak realistycznie mówić dzisiaj o diable. Paweł VI czuł się chwilami już niemal bezradny wobec ogromu zła, skoro na kilka tygodni przed śmiercią zapisał w swoim dzienniku: "Widzę obecnie jasno, że największą przysługą jaką mógłbym oddać Kościołowi, byłoby moje odejście z tego świata. Proszę tylko Boga, by mój następca mógł działać w mniej straszliwych uwarunkowaniach..." (por. ks. Czepułkowski, Antykościół w natarciu, Fulmen, W-wa 1994).

Wymowne, bolesne słowa o "straszliwych uwarunkowaniach". Wystarczą jednak, by uświadomić sobie sytuację, w jakiej przyszło Janowi Pawłowi II rozpocząć swój pontyfikat. Być może nagła śmierć Jana Pawła I, po 33 dniach rządów w Kościele, zweryfikowała prawdę słów Pawła VI.... Tym bardziej Opatrznościowym okazał się wybór Kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Bo ludzkie spojrzenie mogło nawet niektórych przerazić. Kolejny przecież Papież, w tym wypadku Jan Paweł II, miał zginąć po 3 latach, w rocznicę objawień fatimskich. Podjęto zatem za jednym zamachem próbę obalenia symbolu zwycięstwa nad szatanem, za jaki uważa się apokaliptyczną Niewiastę, czyli Matkę Bożą, oraz zgładzenie Tego, "który wszystko postawił na Maryję". Ci, którzy wynajęli wówczas zamachowca, musieli doprawdy ze wszystkich sił nienawidzić Kościoła...

Tak więc dochodzimy do jednego z uwarunkowań wspomnianych przez Pawła VI. Owe uwarunkowania - czy określając inaczej: zagrożenia - leżały u źródeł rozbicia w Kościele i świecie. Owocowało to rozłamami po Soborze, wszelkiego rodzaju murami w Europie i świecie, atmosferą zimnej wojny, rozkwitem organizacji terrorystycznych, wieloma konfliktami etnicznymi oraz społecznymi, podsycanymi przez tych, których dewizą było i jest "divite et impera" (dziel i rządź). Można więc powiedzieć: tamten okres współczesnej historii to totalny brak jedności i międzyludzkiej solidarności. cd. str. 5
Numery archiwalne
Grudzień 2024
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31