Strona główna » Nasze wydawnictwa » czerwiec lipiec, nr 5-6 (102-103) / 2001 » Różne
Bądź na bieżąco z informacjami z Jarosławia, zostaw nam swój e-mail:

Nasze wydawnictwa

czerwiec lipiec, nr 5-6 (102-103) / 2001

Strona 18
Wspomnienia o poecie JERZYM HORDYŃSKIM

 

 "Wujek Jurek" - tak o nim mówiliśmy zawsze i tak do niego zwracaliśmy się, ja i brat, w naszym rodzinnym Jarosławiu, za czasów młodości to jest od 1948 r. Wówczas bowiem nasz krewny Jerzy Hordyński, młody (29 lat) poeta wrócił wyniszczony, wyglądający jak cień z bolszewickich łagrów, po odbyciu wyroku za przynależność do AK we Lwowie. Wrócił do swojego rodzinnego miasta Jarosławia, w którym przyszedł na świat 18 października 1919 r. i w którym to mieście spędził wczesne dzieciństwo, zanim jego rodzice Helena ze Steinbachów i hr. Julian Hordyński wyjechali na kresy wschodnie do Kut, Stanisławowa, Stryja, Kołomyi uczyć młodzież w tamtejszych szkołach. Potem Jerzy studiował i debiutował poetycko we Lwowie w 1935 r. Tam go zastała również wojna, naprzód z czerwonym, a potem z brunatnym agresorem. Tam uczył się nadal, ale i tworzył, biedując z rodziną, której moi rodzice słali pomoc: artykuły spożywcze i inne, jak żyletki i kamyczki do zapalniczki co mnie wówczas dziwiło, gdyż nie znałem ich cennej wartości wymiennej, w tych strasznych czasach okupacji. Pamiętam też jego ojca Juliana, wielkiego mężczyznę, gdy przyjeżdżał do nas, którego niedługo, bo w 1943 r. Niemcy zaaresztowali i zamęczyli na Majdanku w Lublinie. Wówczas Jerzy swoją twórczością poetycką podnosił na duchu czytelników prasy konspiracyjnej. Po wojnie za to zapłacił zsyłką do łagrów ZSRR. Matkę - samotną wdowę wysiedlono ze Lwowa i jako repatriantka przyjechała do nas, do Jarosławia i w jego okolicach była znowu nauczycielką. Tutaj miała dwie siostry: Zofię i Marię - i nas, krewnych najbliższych.

Jurek więc również tutaj powrócił, zamieszkał i tworzył pierwsze wiersze powojenne, zanim wyjechał do Wrocławia i następnie zamieszkał w Krakowie, w przyznanym mu pokoiku w Domu Literatów Polskich na ul. Krupniczej. Tam miał lepszy start, mógł studiować dalej i tworzyć oraz drukować różne felietony, reportaże i uczestniczyć w życiu kulturotwórczym kraju. Ale stale powracał do nas, do swojej matki na ul. Dąbrowskiego w Jarosławiu, tu się najlepiej czuł, tu ona żyła 30 lat, tu napisał najwięcej wierszy w tym okresie i innych artykułów, tu były jego wspomnienia i marzenia. Najlepiej to opisuje w "Reportażu sentymentalnym" z Jarosławia (Tyg. Świat z 1956 r.), do którego zaangażował mnie jako fotoreportera. Pisze tam we wstępie: ... Rodzinne miasto. Komuż serce nie zabije na jego wspomnienie? Przymknij oczy, a zobaczysz ulice i uliczki znane od najwcześniejszych kroków. Tam był twój dom. Przypomnij uśmiech matki, godziny spędzane nad książką, pierwsze wagary i pierwszą miłość. Może park jeszcze szumi twoimi zwierzeniami. Pamiętasz wyjazdy i powroty do twojego miasta? Tęsknotę skracaną listami, które wychodziły i wracały wciąż do tego samego miejsca...

To wszystko wydaje się poecie teraz tylko ułudą, nierealnym wspomnieniem po tylu ciężkich przeżyciach, które na nim odcisnęły piętno do końca życia, gdzie wybrał rodzaj emigracji kulturalnej, protestując przeciw naciskom systemu komunistycznego na twórców. Jerzy więc tu wracał, mieszkał okresowo (w latach 1948 - 1961), krążył po Jarosławiu, gdzie znał wielu mieszkańców, tu spędzał święta i część wakacji, tworząc nieustannie, i żył atmosferą tych obecnych dla niego "kresów" - chociaż formalnie mieszkał w Krakowie aż do 1961 r. - gdy wyjechał na stałe za granicę, oficjalnie na stypendium, a naprawdę, aby powracać dopiero w latach 90-tych, po przełomie - ale wtedy już jego matki, moich rodziców i tego domu nie było, został sprzedany... Pozostały jednak jego wersze, np.:

Chodziła tędy Marysieńka
okrutnie zatroskana
i gońce słała niebożeńka
do Imci Króla Jana.

"Mężu najmilszy, bywaj skoro,
niech gry Amora sprawią,
byś mnie miłował każdą porą
w prześlicznym Jarosławiu.

Byś rzucił namiot z kurdybanu,
tureckie małmazyje
i wieczór pił jak z roztruchanu -
z ust moich, z mojej szyi".

Z żałości i smutnego płaczu
list do miłego każdy,
i jeszcze dziś jej łzy obaczysz -
nad Jarosławiem gwiazdy.

Antoni M. Kraus - w III rocznicę śmierci

Dom rodzinnych wspomnień - Jarosław, Dąbrowskiego 6 | Fot. Antoni Kraus
Dom rodzinnych wspomnień - Jarosław, Dąbrowskiego 6
Fot. Antoni Kraus
Numery archiwalne
Listopad 2024
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30